niedziela, 16 sierpnia 2015

Błędne Skały nie dla każdego

Błędne Skały to olbrzymia formacja skał położona w Parku Narodowym Gór Stołowych w Kotlinie Kłodzkiej tuż przy granicy z Czechami. Skały położone są na tej samej wysokości bardzo blisko siebie. Poprzecinane są wąskimi szczelinami i przejściami, tak że możliwe jest poruszanie się między nimi jak w labiryncie. Stąd też nazwa – błędne skały – od możliwości zabłądzenia. Na szczęście przeciętnemu turyście to nie grozi , bo poprzez skały poprowadzona jest trasa turystyczna. Niestety grożą mu inne niebezpieczeństwa ale o tym za chwilę...










Dotarcie do tej jednej z największej atrakcji turystycznych Sudetów nie będzie stanowić dla nikogo problemu. Pod samo wejście trasy turystycznej można dotrzeć samochodem... Kilka stopni wspinaczki i dalsza droga odbywa się już praktycznie po płaskim terenie. Na górze, przed wejściem na trasę turystyczną konieczne jest zakupienie biletu wstępu (kilka złotych), jest też mała gastronomia i ze dwa stoiska z pamiątkami ale nie spodziewajcie się zbyt wiele. Za to Pan parkingowy pomoże Wam zaparkować. Przed kasą znajduje się strzałka „Kierunek Kolejki” ale my na szczęście nie jej nie doświadczyliśmy. Dojazd od strony Karłowa wymaga cierpliwości, po drodze znajduje się kilka mniejszych parkingów ale nie są to te właściwe. Szukamy bocznej drogi na Błędne Skały odbijającej w prawo - jest to teraz duże wyasfaltowane skrzyżowanie, nie da się go nie zauważyć. Po lewej stronie znajduje się parking z miejscem na odpoczynek i toalety. Generalnie infrastruktura polepszyła się w stosunku do tego co było w tym miejscu kilka lat temu. Wjazd od głównej drogi odbywa się tylko o pełnych godzinach a zjazd w połowie godzin, droga jest wąska i samochód z autokarem miałby problem aby się minąć. Zresztą dokładnych informacji udziela strażnik, który pobierze też opłatę 20 zł za wjazd samochodem. O 19 zamykany jest szlaban więc nie marudźcie z powrotem!


To, że na Błędne Skały można podjechać samochodem pod samo wejście nie oznacza, że jest to atrakcja dla każdego... Wąskie przesmyki są surowym egzaminem ze zdrowego trybu życia. Autorowi tego tekstu udało się przebrnąć przez labirynt ale nie bez przeciskania się. Powiedzmy, że było na 5% tolerancji. W jednym miejscu szedłem na czworakach... I to pomimo setek kilometrów przejeżdżanych miesięcznie na rowerze. Nie jestem otyły a przejścia wydawały się wąskie, węższe niż 8 lat temu, kiedy ostatni raz tu byłem nie mówiąc o wcześniejszych wielokrotnych odwiedzinach za młodych lat... Na serio to nie jest trasa dla każdego. Trzeba być szczupłym i wysportowanym, jej przejście to niezła gimnastyka. Przydałoby się mieć taką trasę na co dzień, do utrzymania formy idealna. Być może ktoś wykorzysta ten pomysł i zbuduje w mieście takie przejścia do Rynku Wrocławskiego na przykład:) Widok ludzi wracających pod prąd nie jest rzadki! Dochodzą do 20% trasy, a potem zaczynają się szczeliny... Każda kolejna jest coraz węższa. Jak masz w pasie powyżej 120 cm to lepiej się zastanów... Ale wiadomo, cuda się dzieją...

Zwiedzanie zaczyna się od punktu widokowego, z którego rozpościera się wprost bajeczny widok.




Następnie wchodzimy w gąszcz 5-6 metrowych skałek, które węższe u podstawy a szersze na górze tworzą praktycznie jednolite sklepienie pod którym poruszamy się szczelinami. Skała jest szorstka i chropowata, mocniejsze otarcie może skończyć się ranką. Trzeba uważać na głowę, bo skały schodzą nisko. Są tu małe zamknięte przestrzenie i szczeliny, które trzeba pokonać. Miejscami jest ciemno ale w jasny dzień nie trzeba używać latarki. Podłoże jest częściowo bagniste,dlatego rozłożone są drewniane pomosty. Jeden fałszywy krok i noga ląduje po kostkę w błocie, trzeba uważać. Nie warto zabierać plecaka, bo będzie utrudniał przejście. Trasę pokonuje się trochę za szybko, 30 min wystarczy na jej przejście z robieniem zdjęć. Na koniec pozostaje lekki niedosyt. Od lata przebieg jedynej trasy nie zmienił się, można pewnie poprowadzić jeszcze kilka innych wariantów.









Największą gwiazdą Błędnych Skał jest "Kurza Stopka". Ekstremalnie wyrzeźbiona skała jest również doskonale wyeksponowana i świetnie pozuje do zdjęć, więc ;)





Po wyjściu z trasy turystycznej należy wrócić lasem na parking. Niestety trasa turystyczna nie wraca przez skałki, co jest lekkim mankamentem. Spacer lasem jest jednak bardzo przyjemny, droga wyłożona jest płytami a po drodze wybudowane zostały tarasy na punktach widokowych.



Niedaleko Błędnych Skał znajduje się inna lokalna atrakcja skalna – Szczeliniec Wielki. Ma on nieco inny charakter – jest wyżej, skały są większe i... nie ma szczelin, przez które trzeba się przeciskać. To chyba dlatego często myli się ze sobą obie atrakcje. Kolejna różnica to konieczność wspięcia się na górę, nie ma podjazdu pod samą trasę. Inne atrakcje w okolicy to niesamowita Kaplica Czaszek w Czermnej, bazylika w Wambierzycach, skalne miasta w Czechach, no i konieczne trzeba wpaść nad zalew Radkowski u podnóża Gór Stołowych, może spotkacie takie widoki:











Błędne Skały to obowiązkowy punkt programy pobytu w Sudetach. I nie jest tak, że Adrspaskie czy Teplickie to to samo. Tu macie liski kontakt z naturą zapewniony – bo tu nie pokonacie trasy bez przytulania się do skał...



(C) m1999


—- Sponsor:
logo latarki sklep
Rozświetlamy ciemność – sklep z profesjonalnymi latarkami LED dużej mocy. Kod rabatowy 5% dla czytelników bloga: word47 http://latarkisklep.pl

5 komentarzy:

  1. Byłam w Błędnych Skałach już 3 razy, ale ostatni raz 5 lat temu, muszę koniecznie wrócić w to magiczne miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy trasa jest do przejścia w zimie jak zalega śnieg w szczelinach i ile trzeba mieć w pasie by się przecisnąć, na czworakach czy czołgając?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My byliśmy pod koniec grudnia (oczywiście w odpowiednim obuwiu) i spokojnie przeszliśmy. Również wtedy odwiedziliśmy Szczeliniec Wielki. Trzeba uważać, bo bywa w niektórych miejscach ślisko i mokro (a podczas naszych wypraw temperatura wahała się w okolicach zera - był śnieg, ale mokry).

      Usuń
    2. A co do wagi. Ja jestem drobną osobą (160 cm i 55 kg), a mój partner nosi paski na 100 cm i ma 175 cm. W niektórych momentach musiał się przeciskać i iść na czworakach (ja nie musiałam - mogłam w kucki). Mieliśmy też małe plecaki. Oboje jesteśmy po czterdziestce i raczej niewysportowani.

      Usuń
  3. Byłam dzisiaj,mam 154cm wzrostu, wagi jestem słusznej i 136cm w biuście, podobnie w biodrach- przeszłam bez problemu. Mój mąż 186cm z brzuchem podobnym rozmiarowo do mojego musiał klękać w dwóch miejscach. Czytając opisy w stylu "trzeba być szczupłym i wysportowanym", przez kilka dni pobytu nie myśleliśmy, żeby tam iść... namówiła nas znajoma, która tu mieszka i... rewalacja, dużo śmiechu przy szukaniu odpowiedniej pozycji do przeciskania się, ale bez większych problemów-widoki piękne, a cała trasa stanowczo za krótka. Kochani - wysokie osoby muszą się liczyć z tym, że w niektórych miejscach trzeba się przez chwilę schylać, ale da się- wróciliśmy szczęśliwi jak dzieci, że daliśmy się jednak namówić- nie rezygnujcie warto próbować- my napewno tam wrócimy. Ps. Była z nami babcia 73 lata- śmigała jak kozica😉

    OdpowiedzUsuń