Błędne Skały to olbrzymia formacja
skał położona w Parku Narodowym Gór Stołowych w Kotlinie
Kłodzkiej tuż przy granicy z Czechami. Skały położone są na tej
samej wysokości bardzo blisko siebie. Poprzecinane są wąskimi
szczelinami i przejściami, tak że możliwe jest poruszanie się
między nimi jak w labiryncie. Stąd też nazwa – błędne skały –
od możliwości zabłądzenia. Na szczęście przeciętnemu turyście
to nie grozi , bo poprzez skały poprowadzona jest trasa turystyczna.
Niestety grożą mu inne niebezpieczeństwa ale o tym za chwilę...
Dotarcie do tej jednej z największej
atrakcji turystycznych Sudetów nie będzie stanowić dla nikogo
problemu. Pod samo wejście trasy turystycznej można dotrzeć
samochodem... Kilka stopni wspinaczki i dalsza droga odbywa się już
praktycznie po płaskim terenie. Na górze, przed wejściem na trasę
turystyczną konieczne jest zakupienie biletu wstępu (kilka
złotych), jest też mała gastronomia i ze dwa stoiska z pamiątkami
ale nie spodziewajcie się zbyt wiele. Za to Pan parkingowy pomoże Wam
zaparkować. Przed kasą znajduje się strzałka „Kierunek Kolejki”
ale my na szczęście nie jej nie doświadczyliśmy. Dojazd od
strony Karłowa wymaga cierpliwości, po drodze znajduje się kilka mniejszych parkingów ale nie są to te właściwe. Szukamy bocznej drogi na Błędne Skały odbijającej w prawo - jest to teraz duże wyasfaltowane skrzyżowanie, nie da się go nie zauważyć. Po lewej stronie
znajduje się parking z miejscem na odpoczynek i toalety. Generalnie
infrastruktura polepszyła się w stosunku do tego co było w tym
miejscu kilka lat temu. Wjazd od głównej drogi odbywa się tylko o
pełnych godzinach a zjazd w połowie godzin, droga jest wąska i
samochód z autokarem miałby problem aby się minąć. Zresztą
dokładnych informacji udziela strażnik, który pobierze też opłatę
20 zł za wjazd samochodem. O 19 zamykany jest szlaban więc nie marudźcie z powrotem!
To, że na Błędne Skały można
podjechać samochodem pod samo wejście nie oznacza, że jest to
atrakcja dla każdego... Wąskie przesmyki są surowym egzaminem ze
zdrowego trybu życia. Autorowi tego tekstu udało się przebrnąć
przez labirynt ale nie bez przeciskania się. Powiedzmy, że było na
5% tolerancji. W jednym miejscu szedłem na czworakach... I to pomimo
setek kilometrów przejeżdżanych miesięcznie na rowerze. Nie
jestem otyły a przejścia wydawały się wąskie, węższe niż 8
lat temu, kiedy ostatni raz tu byłem nie mówiąc o wcześniejszych
wielokrotnych odwiedzinach za młodych lat... Na serio to
nie jest trasa dla każdego. Trzeba być szczupłym i wysportowanym,
jej przejście to niezła gimnastyka. Przydałoby się mieć taką
trasę na co dzień, do utrzymania formy idealna. Być może ktoś
wykorzysta ten pomysł i zbuduje w mieście takie przejścia do Rynku
Wrocławskiego na przykład:) Widok ludzi wracających pod prąd nie
jest rzadki! Dochodzą do 20% trasy, a potem zaczynają się
szczeliny... Każda kolejna jest coraz węższa. Jak masz w pasie
powyżej 120 cm to lepiej się zastanów... Ale wiadomo, cuda się
dzieją...
Zwiedzanie zaczyna się od punktu
widokowego, z którego rozpościera się wprost bajeczny widok.
Następnie wchodzimy w gąszcz 5-6
metrowych skałek, które węższe u podstawy a szersze na górze
tworzą praktycznie jednolite sklepienie pod którym poruszamy się
szczelinami. Skała jest szorstka i chropowata, mocniejsze otarcie
może skończyć się ranką. Trzeba uważać na głowę, bo skały
schodzą nisko. Są tu małe zamknięte przestrzenie i szczeliny,
które trzeba pokonać. Miejscami jest ciemno ale w jasny dzień nie trzeba używać latarki. Podłoże jest częściowo bagniste,dlatego rozłożone są drewniane pomosty. Jeden fałszywy krok i noga ląduje po kostkę w błocie, trzeba uważać. Nie warto zabierać plecaka, bo będzie
utrudniał przejście. Trasę pokonuje się trochę za szybko, 30 min wystarczy na jej przejście z robieniem zdjęć. Na koniec pozostaje lekki niedosyt. Od lata przebieg jedynej trasy nie zmienił się, można pewnie poprowadzić jeszcze kilka innych wariantów.
Największą gwiazdą Błędnych Skał
jest "Kurza Stopka". Ekstremalnie wyrzeźbiona skała jest również doskonale
wyeksponowana i świetnie pozuje do zdjęć, więc ;)
Po wyjściu z trasy turystycznej należy
wrócić lasem na parking. Niestety trasa turystyczna nie wraca przez
skałki, co jest lekkim mankamentem. Spacer lasem jest jednak bardzo przyjemny, droga wyłożona
jest płytami a po drodze wybudowane zostały tarasy na punktach
widokowych.
Niedaleko Błędnych Skał znajduje się
inna lokalna atrakcja skalna – Szczeliniec Wielki. Ma on nieco inny
charakter – jest wyżej, skały są większe i... nie ma szczelin, przez które
trzeba się przeciskać. To chyba dlatego często myli się ze sobą
obie atrakcje. Kolejna różnica to konieczność wspięcia się na
górę, nie ma podjazdu pod samą trasę. Inne atrakcje w okolicy to
niesamowita Kaplica Czaszek w Czermnej, bazylika w Wambierzycach,
skalne miasta w Czechach, no i konieczne trzeba wpaść nad zalew
Radkowski u podnóża Gór Stołowych, może spotkacie takie widoki:
Błędne Skały to obowiązkowy punkt
programy pobytu w Sudetach. I nie jest tak, że Adrspaskie czy
Teplickie to to samo. Tu macie liski kontakt z naturą zapewniony –
bo tu nie pokonacie trasy bez przytulania się do skał...
(C) m1999
(C) m1999
—- Sponsor:
Rozświetlamy ciemność – sklep z profesjonalnymi latarkami LED dużej mocy. Kod rabatowy 5% dla czytelników bloga: word47 http://latarkisklep.pl
Byłam w Błędnych Skałach już 3 razy, ale ostatni raz 5 lat temu, muszę koniecznie wrócić w to magiczne miejsce :)
OdpowiedzUsuńCzy trasa jest do przejścia w zimie jak zalega śnieg w szczelinach i ile trzeba mieć w pasie by się przecisnąć, na czworakach czy czołgając?
OdpowiedzUsuńMy byliśmy pod koniec grudnia (oczywiście w odpowiednim obuwiu) i spokojnie przeszliśmy. Również wtedy odwiedziliśmy Szczeliniec Wielki. Trzeba uważać, bo bywa w niektórych miejscach ślisko i mokro (a podczas naszych wypraw temperatura wahała się w okolicach zera - był śnieg, ale mokry).
UsuńA co do wagi. Ja jestem drobną osobą (160 cm i 55 kg), a mój partner nosi paski na 100 cm i ma 175 cm. W niektórych momentach musiał się przeciskać i iść na czworakach (ja nie musiałam - mogłam w kucki). Mieliśmy też małe plecaki. Oboje jesteśmy po czterdziestce i raczej niewysportowani.
UsuńByłam dzisiaj,mam 154cm wzrostu, wagi jestem słusznej i 136cm w biuście, podobnie w biodrach- przeszłam bez problemu. Mój mąż 186cm z brzuchem podobnym rozmiarowo do mojego musiał klękać w dwóch miejscach. Czytając opisy w stylu "trzeba być szczupłym i wysportowanym", przez kilka dni pobytu nie myśleliśmy, żeby tam iść... namówiła nas znajoma, która tu mieszka i... rewalacja, dużo śmiechu przy szukaniu odpowiedniej pozycji do przeciskania się, ale bez większych problemów-widoki piękne, a cała trasa stanowczo za krótka. Kochani - wysokie osoby muszą się liczyć z tym, że w niektórych miejscach trzeba się przez chwilę schylać, ale da się- wróciliśmy szczęśliwi jak dzieci, że daliśmy się jednak namówić- nie rezygnujcie warto próbować- my napewno tam wrócimy. Ps. Była z nami babcia 73 lata- śmigała jak kozica😉
OdpowiedzUsuń